poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Tata... no to jaka ta mata ?

Na ostrzu u nas był ostatnio wybór maty edukacyjnej więc może dziś troszkę o tym.

Co? Jak? Po co?
Mata edukacyjna ma na celu rozwój koordynacji wzrokowo-ruchowej. Różnorodność kolorów, różnych struktur materiału jak i piszcząco-grzechocząco-szeleszczących elementów zachęca do zabawy i wspomaga rozwój niemowląt. Wybór w sklepach stacjonarnych jak i w internecie jest bardzo szeroki, dlatego pokrótce opowiem czym się kierować i na co zwrócić uwagę.
Po pierwsze nie jest to produkt pierwszej potrzeby i "must have" świeżo upieczonych rodziców. Co prawda producenci zwykle zachęcają do zakupy mat edukacyjnych od pierwszych dni życia wielka naklejką 0m+ ,ale nie dajmy się naciągnąć i przełóżmy zakup na czas późniejszy. Po drugie wzrok noworodka dopiero się kształtuje i wyostrza a nadmiar bodźców jaki mu zafundujemy na początku jego drogi na świecie poza brzuchem nie wzbudzi prawdopodobnie jego zainteresowanie. Zresztą (po trzecie)  i tak mamy na głowie teraz mnóstwo wydatków na bardziej potrzebne i przydatne rzeczy jak np pieluchy typu Pampers, których będzie nam potrzebnych dość sporo ;) 
Mata pomoże zachęcić malca do leżenia na brzuszku, poznawaniu nowych dźwięków oraz wspomoże naukę chwytania, utrzymywania równowagi oraz wzmocni mięśnie karku. Rozwija także wzrok, dotyk, słuch no i oczywiście smak ;) Dlatego pamiętajmy żeby dobrze wyprać elementy, które trafią do buzi malca lub (jeśli nie ma takiej możliwości) wrzucić do zamrażarki na przynajmniej 2 godziny.
W takim razie nasuwa się podstawowe pytanie ...  

... Kiedy? 
Wtedy kiedy nasz maluch zaczyna wykazywać zainteresowanie tym co dzieje się nad jego główką, kiedy może już dosięgnąć wiszących zabawek lub wtedy, gdy np opornie mu idzie leżenie na brzuszku. Czas odpowiedni w takim razie może nastąpić po skończeniu pierwszego miesiąca a może też  po 4-tym miesiącu. Gdy to już nastąpi możemy wybrać się na poszukiwanie maty lub naciągnąć na zakup dziadka, ciotkę czy innego chrzestnego. Mój Tymek wykazywał takie zainteresowanie dopiero w okolicach 3 miesiąca, dodatkowo nie mogłam go za chiny namówić na leżenie na brzuchu więc zakup po 3 miesiącu był jak najbardziej trafiony. 

Czym się kierować ?
Po pierwsze im więcej elementów tym lepiej. Nie musimy od razu wykorzystywać wszystkiego, ale na pewno wszystko się przyda. 
A przydadzą się : grzechotka, gryzak, piszczałka, lusterko i coś szeleszczącego.
Opcjonalnie maty mogą posiadać również :
- pozytywkę, która np u mnie robi furorę,
- zabawki grająco-świecące (co kto/dziecko lubi),
- wszelkiego rodzaju metki - wielki "fun" każdego starszego malucha,
- poduszkę do ćwiczenia leżenia na brzuszku - uważam również fajna rzecz ale można ją zastąpić zwykłym zwiniętym ręcznikiem,
- funkcję kojca czyli spinane na rzepy bądź zatrzaski boki, dzięki którym (w teorii) malec nie sturla się z maty na podłogę. 
Uwaga! Mata zawsze musi leżeć na podłodze!

Czy jest to potrzebne? Po przeprowadzonym wywiadzie środowiskowym wśród swoich klientów utwierdziłam się w tym, że nie. Nasz bąbel spokojnie i bez żadnego problemu przeturla się przez materiał i nie stanowi to dla niego ograniczenia. Poza tym rzepy łatwo się rozpinają więc jest to zbędny dodatek podnoszący wartość materialną maty edukacyjnej.

Po drugie kolory.Różnorodność kolorów przyciąga wzrok oraz zachęci do zabawy i ćwiczeń.
Po trzecie - pałąki czyli te półokrągłe "patyczki" na których wiszą zabawki. Zdecydowanie muszą być. Dzięki nim, a raczej wiszących na nich zabawkom malec poszerzy umiejętność chwytania, ćwiczy paluszki  i umiejętność wciskania do dziuba co popadnie. Warto zwrócić uwagę na ich wysokość o czym przypomniał mi Ojciec Powołany. Podczas wybory zauważyliśmy, że maja różne wysokości. Jedne były tuż nad główką dziecka a drugie baaaaardzo wysoko.

Na co jeszcze zwrócić uwagę ? 
Przede wszystkim na to, aby mata nie zawierała małych elementów, które mogłyby trafić do małego, ciekawego wszystkiego dziubka. Na materiał, który łatwo można wyprać i szybko schnie, ponieważ częstotliwość jej prania jest równa pieluchom tetrowym. No i żeby materiał na który leży dziecko był możliwie jak najgrubszy. Chociaż i tak polecam podłożyć pod matę jakiś kocyk. 

Cena ? 
Maty wahają się między 30-50 zł za używkę do nawet 400 zł za nówkę. Cena zależna jest przede wszystkim od firmy. Canpol babies, BabyOno czy Baby Mix są zdecydowanie przystępniejsze cenowo na niższą kieszeń  niż Fisher Price, Tiny Love czy Mamas&Papas. Następnie od ilości elementów i zabawek zawartych w zestawie poprzez jakość wykoniania.

Mój wybór...
Ja zaopatrzyłam się w Matę Tiny Love - Słoneczny dzień. 



Piękne kolory, dużo elementów które zachwyciły Tymka, pałąki na odpowiedniej wysokości aby bez trudu dosięgnął wszystko rączkami no i ładne, łatwe w chwyceniu zabawki. Żabka ma chude nóżki a żółwik ma cienki filcowe łapki wiec małe roczki radzą sobie doskonale. Pozytywka po dotknięciu gra 3 różne melodie. Mata łatwo się pierze, wszystko można wrzucić do pralki, szybko wysycha. Czego chcieć więcej ? Dla mnie ma wszystko czego potrzebuje. 

To chyba już wszystko czym chciałam się z wami podzielić. 
Jedyne co mogę dodać na koniec to : 
(uwaga! Nigdy nie zostawiaj dziecka bez opieki !!! )

Dzięki za uwagę.
Pozdrawiam.
 

1 komentarz: